środa, 5 listopada 2008

Miłe złego początki

Ponieważ bardzo rzadko mi się zdarza, żeby ktoś mi mówił, że jestem stworzony do pisania, postanowiłem zrobić na przekór dla świata i zacząć pisać bloga. Nie robię jednak tego, o dziwo, w celu irytacji tych zabłąkanych internautów, którzy jakimś cudem tutaj trafili i przeczytali pierwszy post typu "hello world", tylko w celu rozgrzewki przed czymś bardziej konkretnym.

Ponieważ pisanie o "ciekawych rzeczach" w moim przypadku, z powodu moich nieomal szekspirowskich zdolnościach do kaleczenia języka (czyt. słowotwórstwa i kreatywnego piśmiennictwa w kontekście gramatyki i ortografii), a także tworzenia zbyt długich, skomplikowanych i chaotycznych zdań i myśli, musi być inny cel, dlaczego zdecydowałem się zacząć pisać tego bloga, zwłaszcza pod szyldem własnego nazwiska.

Ze względu na to, że bardzo mi się podoba temat rozwoju nowych przedsięwzięć w Polsce, a uważam, że obszar inwestycji w start-up'y jest bardzo słabo eksplorowany przez fundusze private equity oraz inne podmioty, które chcą lub mogą oferować kapitał dla tego typu przedsięwzięć.

Pomimo tego, że powstaje coraz więcej funduszy VC, seed capital, wszelakiej maści inkubatorów i konkursów na pozyskanie kapitału, już po pierwszych kilku rozmowach z przedstawicielami funduszy widać, że ciągle jest mnóstwo luk, patrząc z punktu widzenia przedsiębiorcy.

Po pierwsze, moim zdaniem, fundusze i mikoroprzedsiębiorcy-innowatorzy wciąż mówią nieco innym językiem. W Polsce, raczej ciężko jest zdobyć finansowanie na "fajne" pomysły, o ile model biznesowy nie jest odpowiednio dobry (sprawdzony) z punktu widzenia funduszy.

Po drugie, skala inwestycji. Raczej mało jest naprawdę seedowych funduszy, tj. inwestujących dość nieduże pieniądze na baaardzo wczesnym etapie.

Po trzecie, ilość inwestycji podjętych przez fundusz. Nawet jeśli fundusz istnieje parę lat, to rzadko się zdarza, aby portfolio było większe niż kilka inwestycji. To się tyczy oczywiście nie tylko polskich funduszy, niemniej jednak taka sytuacja znacznie ogranicza dostępność finansowania dla różnych projektów.

Co się tyczy natomiast aniołów biznesu, to w moim odczuciu ten rynek w Polsce nie istnieje, albo przynajmniej ja go nie zauważyłem jak dotąd. OK, istnieją tzw. sieci aniołów biznesu (które mają kilkudzięsięciu aniołów każda, i sumę łącznie kilku inwestycji na przestrzeni kilku lat), ale z tego co zauważyłem, ich sposób działania bardziej raczej przypomina inwestycje dokonywane przez fundusze VC (zysk jest głównym celem, a nie tylko dodatkiem).

Z tego względu, uważam że jest pewien obszar niezagospodarowany. I fajnie, że powstają serwisy omawiające startupy, czy też blogi, które pośród różnych informacji webowych, zamieszczają informacje o ciekawych startupach. Mimo tych elementów, jednak moim zdaniem jest jeszcze dużo do zrobienia, a ponieważ temat mnie osobiście bardzo interesuje, to uznałem (po sugestiach znajomych), że utworzenie bloga na ten temat może być niegłupim pomysłem.

Zamierzam zatem pisać nt. inwestowania w obszarach seedowych, ciekawych pomysłów i startupów oraz idei związnych z promowaniem nowych przedsięwzięć. Nie wykluczam tego, aby pisać na inne tematy, natomiast raczej nie spodziewam się udzielać odnośnie newsów (chyba, że bardzo niszowych) - i tak inni blogerzy będą szybsi i bardziej dokładni ode mnie ;)

Jeżeli ktoś jakimś sposobem zajrzy na tego bloga już teraz, bardzo proszę o komentarze, będę wiedział, że jestem już obserwowany:)

Brak komentarzy:

Related Posts with Thumbnails