czwartek, 27 listopada 2008

Kiedy nastąpi śmierć aukcji online?

Jakieś 6 tygodni temu miałem okazję rozmawiać z Davidem z funduszu VC, Holtzbrinck Ventures, na temat rozwoju rynku sklepów internetowych w różnych europejskich państwach, w tym w Polsce, Rosji i Niemczech. David, na podstawie obserwacji rynku niemieckiego, wysnuł tezę, że przyszłością są sklepy wertykalne. Co by to oznaczało dla całego rynku ecommerce?

Po pierwsze, myślę, że każdy się zgodzi że rynek niemiecki jest znacznie dojrzalszy niż polski. Co więcej, jest swego rodzaju łącznikiem, obrazem pośrednim, pomiędzy rynkiem amerykańskim, a polskim. Uważam więc, że z dużym prawdopodobieństwem można uznać, że tendencje widoczne na rynku niemieckim mają duże szanse sprawdzić się również u nas.

Dlatego też, jeżeli w Niemczech faktycznie wzrasta udział sprzedaży sklepów tematycznych, niszowych, to warto sprawdzić hipotezę przełożenia tego na najbliższe lata rynku polskiego, szukając dodatkowych tez i dowodów. Jeszcze tylko jedno zastrzeżenie - sklepy wertykalne wcale nie muszą być całkowicie niezależne, ani jeśli chodzi o oprogramowanie, brand, czy strukturę własnościową i organizacyjną. Wg mnie kluczowa jest użyteczność i funkcjonalność dla klienta końcowego, a więc to, czy klient odbiera dany sklep jako tematyczny (specjalistyczny), czy jako hipermarket. Dlatego dla uproszczenia zakładam, że sklep horyzontalny będący grupą sklepów wertykalnych, wcale nie musi być uznawany za horyzontalny (hipermarket).

Czytając news o spadku oglądalności na Ebay.com oraz komentarze wiernych sceptyków czytających IS (np. osobę czy grupę osób o nicku "szczery"), uznałem, że może być to kolejna przesłanka faktycznie potwierdzająca istnienie tendencji odśrodkowych (decentralizacyjnych) na rynku ecommerce.

Pomimo ogromnego wzrostu oglądalności i używalności Allegro w ostatnich latach, widać, że nie tylko wzrost nie może trwać wiecznie, ale nawet utrzymanie takiej oglądalności. Ponieważ w grę wchodzą dosyć spore sumy, wciąż rosnące, to dużo podmiotów szuka różnych nowych, lepszych rozwiązań dla użytkownika chcącego kupić coś w Internecie za rozsądną cenę.

Nie trzeba wiele sprytu by zauważyć, jak duży udział w handlu na Allegro mają osoby, czy firmy, zajmujące się zawodowo sprzedażą różnego rodzaju towarów. I słusznie zauważył jeden z komentatorów na IS, wygodniejsze jest przeszukanie ofert na skąpcu, czy ceneo niż przeszukiwanie setek podobnych aukcji od grupki paru oferentów, w większości sprzedającej w opcji "kup teraz".

Oczywiście Allegro też to zauważyło, stąd zakup Ceneo oraz stworzenie systemu sklepów allegro. To drugie, to moim zdaniem nic innego, jak ww. sieć sklepów wertykalnych. Przy odpowiednich funkcjonalnościach (np. podobnych do zastosowanych w Ceneo) oraz odpowiednim obrandowaniu takich poszczególnych sklepów, mogą one mieć znaczną szansę na przejęcie dużego udziału w rynku.

Rozwój tych tendencji może doprowadzić do powstania znacznie większej ilości sklepów tematycznych, wyróżniających się gęstym wypełnieniem produktów w danej niszy, oraz konkurujących standardem obsługi przed- i posprzedażowej. Być może nie będą to niezależne platformy, ale działające w systemie (sieci) sklepy. Być może kwestia logistyki zostanie połączona kapitałowo i/lub organizacyjnie - ale uważam, że od strony użytkownika będą to jednak oddzielne sklepy niszowe.

A co z aukcjami online?

Myślę, że spora część sklepów wycofa się z wystawiania przedmiotów na aukcje w dotychczasowej formie, a platformy aukcyjne dostosują się ponownie bardziej w stronę indywidualnych użytkowników, sprzedających używane przedmioty prywatnie.

Czyli aukcje online wg mnie nie umrą, jedynie znów się przekształcą w stronę użytkowników indywidualnych. Jednak ten proces wg mnie będzie stopniowy i powolny.

A dobre sklepy specjalistyczne mają moim zdaniem coraz większe szanse na zaistnienie na rynku i sprawne działanie.

PS. W ecommerce nigdy zawodowo nie pracowałem. Temat traktuję poglądowo i zastrzegam, że w tym przypadku mogę się kompletnie mylić.

niedziela, 23 listopada 2008

Venture Incubator na Democamp

Kiedy pierwszy raz rozmawiałem z Sebastianem Kwietniem (ze dwa lata temu), bardzo mi się spodobał jego optymizm oraz życzliwość w stosunku do twórców różnych niezwiązanych z nim projektów. Toteż między innymi z tego powodu, moje nastawienie do Venture Incubator było od początku pozytywne.

Sama idea działania to mniej więcej połączenie inkubatora z funduszem seedowym. Inkubowanie - czyli wsparcie rozwoju wybranych projektów już od samego początku. Fundusz: przeznaczenie stosunkowo niedużych kwot na rozwój pierwszych wersji produktów i serwisów w zamian za mniejszościowe pakiety udziałów.

Jeśli chodzi o pomoc w rozwoju, jest to dość ciekawa perspektywa dla teamów, które mają pewne luki kadrowo-funkcjonalne, np. brakuje dobrego grafika. Z tego co dowiedziałem się od Sebastiana, jest możliwość, aby inkubator pomógł takie luki wypełnić (oczywiście im większa pomoc tego typu jest potrzebna od inkubatora, tym gorsza jest wycena spółki), co wielu zespołom może pomoc w dość niskobudżetowym szybkim starcie projektu.

Finansowanie w VI jest możliwe już na etapie początków prac nad prototypem, i są to kwoty rzędu do 50tys złotych (tyle musi wystarczyć na utworzenie i przetestowanie wstępnej wersji projektu). Wydaje mi się, że większość projektów webowych może być stworzona w wersji minimalistycznej, poniżej tej kwoty. Zatem jest to wypełnienie luki, której nie zagospodarowują nawet fundusze seedowe (które inwestują zazwyczaj kilkaset tysięcy).

Co ciekawe jednak, VI inwestuje jednak częściej w produkty już istniejące, niż w owe sadzonki. Co jeszcze ciekawsze, pośród jego portfolio, znajdują się również serwisy internetowe istniejące od kilku lat, których celem inkubowania jest rebranding i gruntowne odświeżenie.

W przyszłości napiszę m.in. o preferencjach funduszu (inkubatora) dotyczących zgłaszanych do niego projektu, a także czego mogą się spodziewać osoby tam aplikujące.

PS. Niepokoi mnie pewien komentarz i artykuł na temat jednej z inkubowanych spółek. Zwłaszcza że na stronie z opisem tej spółki w portfolio Inkubatora znajduje się jedynie tekst Komentarze są wyłączone. Mam jednak nadzieję, że wszystko uda się zweryfikować.

sobota, 22 listopada 2008

Democamp.pl i co mówiły fundusze...

W czwartek miałem okazję pojechać do Poznania na Democamp i chciałbym napisać kilka słów na temat nieco inny niż poruszany przez chociażby antyweb czy netto. Mianowicie, chciałbym skupić się przede wszystkim na funduszach, rozmowach z nimi i pewnymi wnioskami w kontekście inwestycji w startupy.

Po pierwsze, fundusze nadal mają z czego wybierać. Pomimo, że w ostatnich paru latach znacznie zwiększyła się liczba funduszy (seedowych głównie) w Polsce, to zwiększyła się też liczba zgłaszanych projektów do nich, a jednocześnie też ich jakość (tak przynajmniej stwierdziło część z moich rozmówców).

Z drugiej strony, nadal zdarzają się "kwiatki", które nadawałyby się na basha; co więcej, wyniki przedstawionego przez Norberta z BAS badania LaunchIT! pokazują, że ponad 90% przedsiębiorców przychodzących do funduszy samokrytycznie stwierdza, że po prostu są źle przygotowani.

Co ciekawe, Michał z BAS (którego miałem okazję spotkać w piątek na debacie na SGH w Warszawie) podkreślał mi, że nawet jeśli projekt nie jest jeszcze opracowany, to jeśli jest bardzo dobry, to czasem na początek wystarczą dwa zdania emailem, aby wstępnie zainteresować fundusz...

Ponieważ z przeprowadzonych rozmów mam jeszcze sporo notatek do przetworzenia, pozostałymi kwestiami zajmę się później. Tymczasem dziękuję Adamowi, Krzyśkowi, Wiktorowi i innym osobom z ich firm, które organizowały Democamp (i których nie miałem okazji jeszcze poznać) za fantastyczne przygotowanie imprezy.

niedziela, 9 listopada 2008

Kto tu rządzi - niania czy rodzice?

Czytając prasę codzienną i niecodzienne magazyny "lub czasopisma" nie jest trudno trafić na artykuły związane z rynkiem usług pomocy domowej, przede wszystkim opieki nad dziećmi, którymi zajmują się tak zwane nianie.

Oczywiście prasa jeśli chodzi o innowacje, to pełni rolę raczej odtwórczą - opisują to, co już jest, nie dając raczej żadnych nowych rozwiązań (co nie wyklucza podawania starych, sprawdzonych rozwiązań). A na tym rynku może być naprawdę spore pole do popisu, moim zdaniem.

Weźmy na warsztat serwis Niania.pl, który istnieje już ładnych parę lat (a sama domena jeszcze dłużej). W tym roku, całkiem niedawno zresztą, bo w okolicach lipca, można powiedzieć, że sporo się ruszyło w tej kwestii, bowiem:
- w Serwis zainwestowali m.in. fundusz BMP (8,61% udziałów) i Łukasz Gadowski (27%)
- serwis zyskał nowy layout i silnik (nastawiony oczywiście w dużej mierze pod SEO), i jego usability koncentrowane jest na lokalność (regionalność), tj. w ogłoszenia pokazywane są tylko wg miast - co moim zdaniem jest niezbędne w takim serwisie
- w związku z powyższym, założona została sp. z o.o., w której udziały są jak powyżej, a w zarządzie zasiadają dwaj 24-latkowie z Głogowa: Michał Skrzyński i Marcin Popielarz - dotychczas zajmujący się szkoleniami IT i rozwijaniem oprogramowania w ramach firmy Michała, Impessa, którzy jak mniemam byli pomysłodawcami i twórcami Niani.

Serwisem zainteresowały się niemieckie fundusze, ze względu na sprawdzony model biznesowy tego typu usług na Zachodzie. Generalnie w takich serwisach klienci (rodziny) mogą przeglądać oferty usługodawców (np. niań) i w zamian za abonament, rzędu 30$ miesięcznie lub 120$ rocznie, kontaktować się z wybranymi przez siebie nianiami. Nianie swoje oferty publikują bezpłatnie, ale za to muszą się mocno postarać, publikując szczegółowe dane o swojej ofercie, doświadczeniu, referencjach itp.

Patrząc na Niania.pl, które obecnie jest w całości bezpłatne (ciekawe do kiedy), widać że chłopaki rozpoczęli już zbieranie ofert z usług pokrewnych, jak opieka nad osobami starszymi, domem i ogrodem oraz zwierzętami. Planują też wejście w rynek ogłoszeń korepetytorów oraz osób planujących śluby i wesela na zlecenie.

Jeżeli przyjrzeć się ilości ogłoszeń ich core działalności, czyli usług niań, można zauważyć, że spośród wszystkich np. warszawskich ogłoszeń (lub innych miast, analogicznie), tylko kilka procent to ogłoszenia szukających niań rodziców - reszta to ogłaszające się nianie. Można stąd wyciągnąć mylny (moim zdaniem) wniosek, że jest to rynek rodziców (klientów), a nie niań. Jednak analiza kilku artykułów prasowych nt. rynku niań, lub też próba samodzielnego znalezienia niani w większym mieście dobitnie pokazuje, że jest na odwrót.

Skąd zatem taka przyczyna takiej dysproporcji?

Po pierwsze, jak wyżej wspomniałem - ten serwis istnieje już kilka lat, więc w tym czasie mogło się nazbierać więcej ofert niań niż rodziców. Jednak to moim zdaniem dość słabe i nieprzekonywujące wytłumaczenie.

Po drugie, bardziej prawdopodobne i istotne, rodzice wolą jednak sami przeglądać i wybierać oferty niań, niż publikować ogłoszenie i czekać na zgłoszenie. W ten sposób łatwiej i szybciej można dokonać selekcji kandydatek (już na wstępie wybierać te spełniające określone kryteria). Poza tym, skoro o nianie teraz tak trudno, i one to wiedzą, to trzeba samemu do nich się zgłosić (słynne już "podkupowanie" niań w piaskownicach).

Przyczynę tą uzasadnia też właśnie ów model biznesowy stosowany z powodzeniem na świecie, uiszczania opłat przez rodziców za możliwość kontaktu z nianiami.

Jednak taki model biznesowy niesie za sobą pewne zagrożenia z powodu rozwoju serwisów społecznościowych, wyszukiwarek osób itp. Wówczas łatwiejsze staje się ominięcie takich opłat poprzez znalezienie namiarów do tej osoby, wykorzystując naszą-klasę, facebook, czy wyszukiwarkę osób (np. szuku).

Pytanie jednak, czy takie zagrożenie w istocie jest poważne? Jest parę przyczyn, dlaczego może ono nie być aż tak istotne:
- wygoda ludzi. Jeżeli mam zapłacić 2000PLN miesięcznie za nianię, to wolę dodać jeszcze te 50-100PLN i mieć możliwość łatwego kontaktu z oferentkami, a nie bawienia się w copy+paste imion i nazwisk, i zgadywanie czy to ta sama osoba.
- jeżeli będą w serwisie usługi dodane, takie jak np. rekomendacje ostatnich klientów, dostępne tylko dla osób płacących abonament, może to znacząco podnieść wartość tej usługi.
- ponieważ z tego co wiem, obecnie dosyć szeroko wykorzystuje się np. NK do analizowania znajomych, opinii i zachowań danej osoby (mającej być nianią), to bezpośrednie linki do profilów serwisów społecznościowych (dostępne tylko dla abonentów), mogą być kolejnym czynnikiem, który zachęci do wykupienia usługi.

Integracja różnych usług dla rodziny (domu) w jednym miejscu, może być bardzo ciekawym i przyszłościowym narzędziem w Internecie, chociaż (i dlatego że) ten rynek moim zdaniem jest jeszcze rynkiem nieomal dziewiczym.

PS.
Jakiś czas temu przygotowałem raport (po angielsku) nt. tego rynku. Jeżeli ktoś jest zainteresowany, mogę bezpłatnie udostępnić - w takim wypadku proszę o kontakt poprzez email podany na mojej stronie, lub umieszczenie komentarza.

środa, 5 listopada 2008

Miłe złego początki

Ponieważ bardzo rzadko mi się zdarza, żeby ktoś mi mówił, że jestem stworzony do pisania, postanowiłem zrobić na przekór dla świata i zacząć pisać bloga. Nie robię jednak tego, o dziwo, w celu irytacji tych zabłąkanych internautów, którzy jakimś cudem tutaj trafili i przeczytali pierwszy post typu "hello world", tylko w celu rozgrzewki przed czymś bardziej konkretnym.

Ponieważ pisanie o "ciekawych rzeczach" w moim przypadku, z powodu moich nieomal szekspirowskich zdolnościach do kaleczenia języka (czyt. słowotwórstwa i kreatywnego piśmiennictwa w kontekście gramatyki i ortografii), a także tworzenia zbyt długich, skomplikowanych i chaotycznych zdań i myśli, musi być inny cel, dlaczego zdecydowałem się zacząć pisać tego bloga, zwłaszcza pod szyldem własnego nazwiska.

Ze względu na to, że bardzo mi się podoba temat rozwoju nowych przedsięwzięć w Polsce, a uważam, że obszar inwestycji w start-up'y jest bardzo słabo eksplorowany przez fundusze private equity oraz inne podmioty, które chcą lub mogą oferować kapitał dla tego typu przedsięwzięć.

Pomimo tego, że powstaje coraz więcej funduszy VC, seed capital, wszelakiej maści inkubatorów i konkursów na pozyskanie kapitału, już po pierwszych kilku rozmowach z przedstawicielami funduszy widać, że ciągle jest mnóstwo luk, patrząc z punktu widzenia przedsiębiorcy.

Po pierwsze, moim zdaniem, fundusze i mikoroprzedsiębiorcy-innowatorzy wciąż mówią nieco innym językiem. W Polsce, raczej ciężko jest zdobyć finansowanie na "fajne" pomysły, o ile model biznesowy nie jest odpowiednio dobry (sprawdzony) z punktu widzenia funduszy.

Po drugie, skala inwestycji. Raczej mało jest naprawdę seedowych funduszy, tj. inwestujących dość nieduże pieniądze na baaardzo wczesnym etapie.

Po trzecie, ilość inwestycji podjętych przez fundusz. Nawet jeśli fundusz istnieje parę lat, to rzadko się zdarza, aby portfolio było większe niż kilka inwestycji. To się tyczy oczywiście nie tylko polskich funduszy, niemniej jednak taka sytuacja znacznie ogranicza dostępność finansowania dla różnych projektów.

Co się tyczy natomiast aniołów biznesu, to w moim odczuciu ten rynek w Polsce nie istnieje, albo przynajmniej ja go nie zauważyłem jak dotąd. OK, istnieją tzw. sieci aniołów biznesu (które mają kilkudzięsięciu aniołów każda, i sumę łącznie kilku inwestycji na przestrzeni kilku lat), ale z tego co zauważyłem, ich sposób działania bardziej raczej przypomina inwestycje dokonywane przez fundusze VC (zysk jest głównym celem, a nie tylko dodatkiem).

Z tego względu, uważam że jest pewien obszar niezagospodarowany. I fajnie, że powstają serwisy omawiające startupy, czy też blogi, które pośród różnych informacji webowych, zamieszczają informacje o ciekawych startupach. Mimo tych elementów, jednak moim zdaniem jest jeszcze dużo do zrobienia, a ponieważ temat mnie osobiście bardzo interesuje, to uznałem (po sugestiach znajomych), że utworzenie bloga na ten temat może być niegłupim pomysłem.

Zamierzam zatem pisać nt. inwestowania w obszarach seedowych, ciekawych pomysłów i startupów oraz idei związnych z promowaniem nowych przedsięwzięć. Nie wykluczam tego, aby pisać na inne tematy, natomiast raczej nie spodziewam się udzielać odnośnie newsów (chyba, że bardzo niszowych) - i tak inni blogerzy będą szybsi i bardziej dokładni ode mnie ;)

Jeżeli ktoś jakimś sposobem zajrzy na tego bloga już teraz, bardzo proszę o komentarze, będę wiedział, że jestem już obserwowany:)
Related Posts with Thumbnails