niedziela, 9 listopada 2008

Kto tu rządzi - niania czy rodzice?

Czytając prasę codzienną i niecodzienne magazyny "lub czasopisma" nie jest trudno trafić na artykuły związane z rynkiem usług pomocy domowej, przede wszystkim opieki nad dziećmi, którymi zajmują się tak zwane nianie.

Oczywiście prasa jeśli chodzi o innowacje, to pełni rolę raczej odtwórczą - opisują to, co już jest, nie dając raczej żadnych nowych rozwiązań (co nie wyklucza podawania starych, sprawdzonych rozwiązań). A na tym rynku może być naprawdę spore pole do popisu, moim zdaniem.

Weźmy na warsztat serwis Niania.pl, który istnieje już ładnych parę lat (a sama domena jeszcze dłużej). W tym roku, całkiem niedawno zresztą, bo w okolicach lipca, można powiedzieć, że sporo się ruszyło w tej kwestii, bowiem:
- w Serwis zainwestowali m.in. fundusz BMP (8,61% udziałów) i Łukasz Gadowski (27%)
- serwis zyskał nowy layout i silnik (nastawiony oczywiście w dużej mierze pod SEO), i jego usability koncentrowane jest na lokalność (regionalność), tj. w ogłoszenia pokazywane są tylko wg miast - co moim zdaniem jest niezbędne w takim serwisie
- w związku z powyższym, założona została sp. z o.o., w której udziały są jak powyżej, a w zarządzie zasiadają dwaj 24-latkowie z Głogowa: Michał Skrzyński i Marcin Popielarz - dotychczas zajmujący się szkoleniami IT i rozwijaniem oprogramowania w ramach firmy Michała, Impessa, którzy jak mniemam byli pomysłodawcami i twórcami Niani.

Serwisem zainteresowały się niemieckie fundusze, ze względu na sprawdzony model biznesowy tego typu usług na Zachodzie. Generalnie w takich serwisach klienci (rodziny) mogą przeglądać oferty usługodawców (np. niań) i w zamian za abonament, rzędu 30$ miesięcznie lub 120$ rocznie, kontaktować się z wybranymi przez siebie nianiami. Nianie swoje oferty publikują bezpłatnie, ale za to muszą się mocno postarać, publikując szczegółowe dane o swojej ofercie, doświadczeniu, referencjach itp.

Patrząc na Niania.pl, które obecnie jest w całości bezpłatne (ciekawe do kiedy), widać że chłopaki rozpoczęli już zbieranie ofert z usług pokrewnych, jak opieka nad osobami starszymi, domem i ogrodem oraz zwierzętami. Planują też wejście w rynek ogłoszeń korepetytorów oraz osób planujących śluby i wesela na zlecenie.

Jeżeli przyjrzeć się ilości ogłoszeń ich core działalności, czyli usług niań, można zauważyć, że spośród wszystkich np. warszawskich ogłoszeń (lub innych miast, analogicznie), tylko kilka procent to ogłoszenia szukających niań rodziców - reszta to ogłaszające się nianie. Można stąd wyciągnąć mylny (moim zdaniem) wniosek, że jest to rynek rodziców (klientów), a nie niań. Jednak analiza kilku artykułów prasowych nt. rynku niań, lub też próba samodzielnego znalezienia niani w większym mieście dobitnie pokazuje, że jest na odwrót.

Skąd zatem taka przyczyna takiej dysproporcji?

Po pierwsze, jak wyżej wspomniałem - ten serwis istnieje już kilka lat, więc w tym czasie mogło się nazbierać więcej ofert niań niż rodziców. Jednak to moim zdaniem dość słabe i nieprzekonywujące wytłumaczenie.

Po drugie, bardziej prawdopodobne i istotne, rodzice wolą jednak sami przeglądać i wybierać oferty niań, niż publikować ogłoszenie i czekać na zgłoszenie. W ten sposób łatwiej i szybciej można dokonać selekcji kandydatek (już na wstępie wybierać te spełniające określone kryteria). Poza tym, skoro o nianie teraz tak trudno, i one to wiedzą, to trzeba samemu do nich się zgłosić (słynne już "podkupowanie" niań w piaskownicach).

Przyczynę tą uzasadnia też właśnie ów model biznesowy stosowany z powodzeniem na świecie, uiszczania opłat przez rodziców za możliwość kontaktu z nianiami.

Jednak taki model biznesowy niesie za sobą pewne zagrożenia z powodu rozwoju serwisów społecznościowych, wyszukiwarek osób itp. Wówczas łatwiejsze staje się ominięcie takich opłat poprzez znalezienie namiarów do tej osoby, wykorzystując naszą-klasę, facebook, czy wyszukiwarkę osób (np. szuku).

Pytanie jednak, czy takie zagrożenie w istocie jest poważne? Jest parę przyczyn, dlaczego może ono nie być aż tak istotne:
- wygoda ludzi. Jeżeli mam zapłacić 2000PLN miesięcznie za nianię, to wolę dodać jeszcze te 50-100PLN i mieć możliwość łatwego kontaktu z oferentkami, a nie bawienia się w copy+paste imion i nazwisk, i zgadywanie czy to ta sama osoba.
- jeżeli będą w serwisie usługi dodane, takie jak np. rekomendacje ostatnich klientów, dostępne tylko dla osób płacących abonament, może to znacząco podnieść wartość tej usługi.
- ponieważ z tego co wiem, obecnie dosyć szeroko wykorzystuje się np. NK do analizowania znajomych, opinii i zachowań danej osoby (mającej być nianią), to bezpośrednie linki do profilów serwisów społecznościowych (dostępne tylko dla abonentów), mogą być kolejnym czynnikiem, który zachęci do wykupienia usługi.

Integracja różnych usług dla rodziny (domu) w jednym miejscu, może być bardzo ciekawym i przyszłościowym narzędziem w Internecie, chociaż (i dlatego że) ten rynek moim zdaniem jest jeszcze rynkiem nieomal dziewiczym.

PS.
Jakiś czas temu przygotowałem raport (po angielsku) nt. tego rynku. Jeżeli ktoś jest zainteresowany, mogę bezpłatnie udostępnić - w takim wypadku proszę o kontakt poprzez email podany na mojej stronie, lub umieszczenie komentarza.

2 komentarze:

gszczepa pisze...

IMHO rodzice nie chcą nianii z internetu. Wszystko rozbija się o zaufanie, dlatego krytyczne jest polecenie przez znajomych. Dzięki temu osoba która ma już doświadczenie i się sprawdziła po zakończeniu pracy u jednych rodziców bez problemu znajdzie pracę gdzie indziej - bez konieczności bawienia się w rekomendacje w sieci.

Ogłoszenia na takich serwisach pochodzą raczej od osób które chciałyby pracować ale nie mają kontaktów - lub osoób które zdobyły negatywną opinię w swoim środowisku. W dodatku to jest ciężka praca - to że ktoś kto chwilowo jest bez pracy wstawi ogłoszenie wcale nie znaczy że będzie miał naprawdę ochotę w ten sposób zarabiać na życie.

To wyjaśnia dlaczego takie proporcje ogłoszeń.

mateuszromanowski pisze...

myślę, że mogę się zgodzić z Twoją opinią.

Jednocześnie pojawia się problem dla rodziców, gdy z tych rekomendacji od znajomych nie mają, bo znajomi akurat albo nie korzystali z niani, albo jeszcze korzystają (a niania się nie rozdwoi) lub też po prostu opiekunka godna polecenia już nie pracuje w tym zawodzie, w tym mieście.

Co wtedy? Czy rynek tych rodziców, którzy nie chcą niani z internetu, ale jednak muszą - jest wystarczająco duży?

Related Posts with Thumbnails