niedziela, 20 września 2009

Googlowe uszczęśliwianie na siłę

Google jest moim zdaniem klasycznym przykładem uszczęśliwiania na siłę, a może też ignorancji 'niestandardowych' użytkowników na rzecz ujednolicenia wszystkich, zastosowania sztywnych schematów. Dlaczego?

Jestem od jakiegoś czasu w Holandii, i ni w ząb nie znam holenderskiego - jedynie mogę się domyślać niektórych słów z podobieństwa do innych europejskich języków. A Google usilnie próbuje mnie przekonać, że jest to mój język ojczysty, a przynajmniej skoro jestem w Holandii, to przecież muszę swodobnie ten język rozumieć, i co więcej, chcieć zmieniać ustawienia językowe z angielskiego (czy polskiego) na holenderski.

Specjalnie ustawiłem sobie wszystko (OS, przeglądarka, ustawienia na Google Accounts) na język angielski; za każdą sesją, gdy przekierowuje mnie z *.google.com na *.google.nl, usilnie zmieniam na version in English, ale... nie Google chce, żebym był szczęśliwy, i zawsze zmienia mi na holenderski.

Dziwne jest to, że gigant pełen sukcesów na polu wygodnych i prostych rozwiązań, od dłuższego czasu przekombinowuje z ustawieniami językowymi i wprowadzaniem na siłę pewnych "udogodnień", które jak widać mają istotne efekty uboczne. Wiem, że jestem w zdecydowanej mniejszości użytkowników, pewnie też gdzieś mogę zmienić głęboko w ustawieniach, żeby mi na siłę tego nie zmieniało - ale po co tak życie utrudniać? Po to są cookies, ustawienia konta zapisane w serwerach, żeby pamiętać zmiany, i nie robić nic na siłę, wbrew woli użytkownikowi.

Życzę więcej rozwagi twórcą międzynarodowych, więlojęzycznych stron. Prostsze rozwiązania są lepsze niż przedobrzone (lub jak kto woli: lepsze jest wrogiem dobrego). I nie można zwalać winy na użytkownika, że przecież coś może zmienić, tylko np. tego nie potrafi. Twórca strony jest od tego, aby zapewnić, aby każdy był w stanie z niej korzystać wygodnie.

Brak komentarzy:

Related Posts with Thumbnails